Archiwum październik 2006


jestes ma wiara, nadzieja, zagadka.. ??
30 października 2006, 13:05

Mam dzisiaj ciezki dzien.. ciezki weekend.. w sumie caly czs jakos tak ciezko.. na sercu ? Od poniedzialku do poniedzialku nakrecona 24h jak nie w pracy to na uczelni, polonczenie tych dwoch rzeczy nie jest takie latwe jakby moglo sie wydawac.. jeszcze rano tata mnie wkurwil i to tak naprawde ! polazl sobie wczoraj do pracy na pozegnanie jakiejs babki co odchodzi na emeryture. Kiedy wrocil ?? Dzisiaj około  9 rano.. no nie mam pytan !! Pojebalo go juz calkowicie ! Wszytsko dla ludzi ale z umiarem ! a nie pic do upadlego !

Łukasz wymyślił ostatnio, ze dawno nie byl w  krakowie i ze musimy sie wybrac w najblizszym czasie .. przynajmniej jedna mila wiadomość.. :** aa no i w piatek mam spotkanie "klasowe po latach" w jakims pubie w Gliwicach. Nie chce mi sie ogladac wszystkich mordek no ale pojade chociazby z ciekawosci.. no i tez dlatego ze samam jestem jednym z iniciatorow ! :P

no i kolejny weekend.. taki troche dupiaty......
27 października 2006, 21:46

skonczylam prace o 20, jutro od 8 jestem na uczelni.. nie bardzo mi sie to podoba bo wolalabym sie pobawic gdzies na imprezie.. na dyskotece najlepiej.. napisala do mnie pti przedchwilka,  spotala czy nie spotkalybysmy sie na rynku w przyszly piatek z osobami z bylej klasy. takie spotkanie po latach ja bez namysly napisalam do reszty ludzikow i moze cos z tego wyjdzie.. bylo by fajniusio tak ie spotkac po w sumie.. 4 latach ??

spie dzis u siebie On u siebie.. ale nie jestemst pokluceniu wrecz przeciwnie, tylko tak jakos wyszlo. nareszcie mam rolety w pokoju i nikt wscibski mi nie zaglada do pokoju :P

ale jestem zła..
23 października 2006, 21:09

mam dzisiaj zły dzień.. szczegolnie zły w pracy.. najpierw jedna milejdi ( kurwa ! ) byla wsciekla ze musi czekac na wejscie na silownie bo jest za duzo pań, wiec wyszla obrazona i odjechala z piskiem opon, szefowa nr I była przy tym i powiedziała, ze mam sie nie przejmować, wiec jak narazie był luz, poźniej przyszła do mnie szefowa nr II była zła, ze zle nastawiłam klimatyzator na sali i ze zaczyna ja to wkurzac bo to jest nieprzykładanie sie do pracy, myslalam, ze mnie tam zaraz cos weźmie, przed moim samym wyjsciem jedna pani ( naszczescie bardzo mila) poprosiła mnie o kawe i przez to omało nie spoźniłabym się na busa, a dokladnie musiałam do niego dobiec.. do tego wszytskiego boli mnie kregosłup. Ja chce wyjechac na miesiac do cieplych krajow !! blagam :( [ rozpacz w moim głosie.. ]

11 minut..
19 października 2006, 19:22

W sobote byłam na uczelni, plan mam beznadziejny, ale to szczegol. Mariusz na jednym z wykładow czytał książkę, zaciekawiona tytułem "Piata gora", a przedewszystkim autorem (Paulo Coelho !!!) spytałam o czym jest, on nie odpowiedział tylko z torby wyciągnął "11 minut" i powiedział, ze ta pozyczy mi na początek. Wziełam ją w poniedziałek do pracy i przeczytalam ją niemal ze jednym tchem.Daje do myślenia. Polecam !

Ostatnio zaczelam czesciej rysować.. w sumie w pracy gdy np. przez dwie godziny nic sie nie dzieje, wyciagam z torebki moj ukochany ołowek (sama nie wiem dlaczego go z tam trzymam) i zaczynam cos tworzyc :P Musze w najblizszym czasie zeskanowac pare rysunkow zeby mi sie zachowaly :) Np. portret kobiety ktory mam na szablonie narysowalam w zeszlym roku..

Po pracy byłam na siłowni, mam nadzieje ze nie bede miala zakwasow :P Łukasz jest teraz na treningu, po 20 po mnie przyjedzie. To wszytsko takie oczywiste.. heh

zmeczona i bardzo glodna..
12 października 2006, 17:16

wlasnie wrocilam z pracy, powinnam byc w domu juz dwie godziny temu, gdyby moj tata nie otworzyl flaszki z kumpel pewnie by tak bylo.. no ale coz.. najpierw przyszedl facet kupic zonie prezent urodzinowy.. wykuil bon upominkowy na 4 masaze ujedrniajace ( ehh tez bym chciala miec takiego meza ) i karnet na fitess. W miedzyczasie gdy wypisywalam mu te wszytskie papierki przyszla od kosmetyczki jedna pani ktora mi zaplacila za zabieg i przy wydawaniu stracilam wszytskie drobne i gdy pszylo placic temu panu to nie mialam juz z czego wydac, poszlam wic do szefowej ktora byla akurat na zabiegu.. wsciekla przyniosla mi kase i juz nie dokonczyla pediciuru :/ zrobila sie nie fajna atmosfera, ale mi to tam zwisa, przyszla pani ania ktora miala druga zmiane ( zreszta moja druga szefowa ) gdy wszytsko uprzatnelam okazalo sie ze ze juz nie zdaze na autobus ( szczegolnie ze mialam na sobie 9cm obcas.. ) Ł. w pracy, tata sie napil wiec nie mogl prowadzic, do dupy ! poszlam wiec na silownie, a do domu wrocilam busem o 16:33 :// bynajmniej podrodze nie bylo mi smutno bo wracalam z nasza kosmetyczka. Teraz siedze z nogami na biurku i czekam na obiad bo jestem baardzo glodna.. okolo 22 przyjedzie po mnie Ł. pojedziemy do niego, mam nadzieje ze przynajmniej on mnie dzisiaj nie wkurzy.

a tak na marginesie szefowa przy wyjsciu powiedziala ze mam nie brac jej zachowania do siebie, poprostu jest zmeczona.. chyba ja rozumiem.. ale mozna bylo inaczej.. ?